Moja ulubiona Modelka - i jak dotąd jedyna która zgodziła się chodzić w rzeczach przeze mnie uszytych - znów była obiektem moich eksperymentów w szyciu zaocznym. Tym razem podwyższyłam poprzeczkę i uszyłam kiecuszkę w opraciu o własny wykój. W założeniu miała wyjąść w miarę zwiewna, wygodna letnia sukienka, która przyda się też na inne okazje.
Góra sukienki wymodelowana jest tylko zaszewką piersiową - z perspektywy widzę, że mogłam tu troszkę bardziej poszaleć, sukienka lepiej by się układała.
Dół lekko zwężany, odcinany w pasie + pasek z fikuśną klamrą.
Ponarzekam też troszkę na wykończenie dekoltu - lamówka cięta po skosie marszczy bardzo nieatrakcyjnie. Wszywałam ją dwa razy - nic nie pomogło... Chyba będzie trzeba w przyszłości zmienić ją na lamówkę "sklepową".
Do tego uszyłam bolerko z wykroju papavero. Pomimo że mocno skorygowałam wykrój, przez zmianę pozycji zaszewki piersiowej oraz całkowite przemodelowanie pleców, bolerko nie układało się tak, jak powinno. Przód powinien być o dwa centymetry szerszy, zaś tył - pomimo zwężenia w ramionach około 5 cm - dalej był zbyt szeroki... Zostawiłam w nim spore zapasy w miejscach neuralgicznych, więc być może jeszcze się nad nim pochylę. Jako narzutka na wieczorny chłodek bolerko się sprawdziło, ale przyznaję, że tym razem czuję lekki niedosyt.
Na zdjęciach widać też komplecik z koralikowych wężyków - ten wzór szalenie wpadł mi w oko i czuję że powstanie jeszcze kilka wariantów kolorystycznych.
Całokształt - na zdjęciach poniżej.