środa, 7 sierpnia 2013

Zaraz wracam

...już  niebawem, tylko ogarnę  to i owo, napstrykam jakiś znośnych fotek, wygrzebię się  spod sterty planów, pragnień, obowiązków...

A dodając  parę  słów wyjaśnień , to powodów mojej absencji jest kilka:
Pomijając najbardziej prozaiczne kwestie, które ogólnie można wpakować  do jednego wora pod ,nazwą "lenistwo", to jakoś  nie bardzo mam ochotę  szyć ostatnio... Rzecz w tym,  że przybyło mi ciałka  tu i ówdzie,  i jakoś nie potrafię  tego faktu wizualizować i przetworzyć na rzeczy szyte...  Postanowiłam więc popracować nad zaakceptowaniem tej nowej rzeczywistości  wraz z wszelkimi tego dobrodziejstwiami, i na ten czas zarzucić  prace maszynowe, bo jak tak dalej pójdzie, połowa moich zapasów materiałowych zakończy swój żywot jako mocno przyciasny element garderoby na lepsze czasy, które prawdopodobnie nigdy nie nadejdą...
I tak bym trwała w marazmie szyciowym, gdyby nie fakt, że  coraz trudniej stoczyć mi  jest poranną walkę  o to, co dziś na siebie włożyć, aby nie wyglądało to   jakby zostało właśnie podebrane z szafy młodszej siostry...  

Przede wszystkim jednak ostatnio koncentruję się na mej szeroko rozumianej karierze - jakoś ogarnęło mnie wrażenie, że stoję  w miejscu  i  zaczynam tracić z oczu tę ścieżynę,  którą  kiedyś sobie wytyczyłam.... Tak więc narzuciłam kilka rygorów,  wyznaczyłam kilka nowych celów, w konsekwencji czego w tygodniu poświęcam  swój  wolny czas  głównie na "samokształcenie"   i    starcza mi zazwyczaj  odrobinę czasu tylko na to, aby podglądnąć co się  u Was dzieje. A weekendy uciekają  mi coraz szybciej, korzystam ostatnio ze słońca i pogody, aby złapać namiastkę  wakacji, których w tym roku nie planujemy.

Ale w końcu się jakoś wygrzebię,  wysunę choć  kawałek noska z blogowego niebytu,  i to (mam taką nadzieję) w czterech odsłonach:
1. Jersey  w kilku odsłonach;
2. Szycie zaoczne cz. 2;
3. Koralikowe szaleństwo;
4. Nurkowanie w pastelach.

Do zobaczenia!

3 komentarze:

  1. O tak, nadmiary ciała potrafią dać w kość. To chyba jeden z powodów dla których i ja tkwię w niebycie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, ja też wyznaczyłam sobie rygory, a właściwie jeden - zero słodyczy przez sierpień:) Jednym z powodów były właśnie przyrosty, a ja strasznie lubię swoje ubrania i wcale nie uśmiecha mi się ich wymieniać;)
    No i też wakacji mi brak w tym roku więc korzystam popołudniami ile mogę, choć mogę niewiele, bo gorąco straszne.
    Czekam z ciekawością na zapowiadane odsłony:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć trzymam kciuki, by Twoje gubienie kilogramów dało oszałamiający efekt, to sama wychodzę z założenia, że skoro mogę sobie uszyć coś w większym rozmiarze to nie ma sensu katować się dietami. Przecież jedzenie jest takie dobre :))))

    OdpowiedzUsuń

Za każdy, nawet najmniejszy komentarz szalenie dziękuję:)