niedziela, 27 stycznia 2013

styczeń średnio mi wchodzi...

Właśnie zakończyłam styczniowe wyzwanie - płaszczyk z czarnej 100% wełny. Nie jest źle, ale  miałam nadzieję, że będzie lepiej... W swym żywocie krawieckim uszyłam do tej pory dwa płaszcze - w każdym popełniłam sporą dawkę błędów, których miałam się ustrzec następnym razem - i co?? Zaczynam wątpić  w powszechnie znane porzekadło, iż człowiek uczy się na błędach ... 
Po pierwsze, dałam się  zwieść przekonaniu, że w wykrojach papaverowych  część  górna wykroju zazwyczaj leży jak trzeba i nie zastanawiając  się zbyt wiele, kroiłam moją  piękną 100% wełnę  jak w amoku .... I tu pierwsze łubudu ... Cięcie na wysokości biustu wyszło zdecydowanie zbyt wysoko jak na płaszcz zimowy, a obniżenie go - przy minimalnych zapasach na szwy w zasadzie stało się niemożliwe... Zneutralizowałam więc tylko dziwną "bufkę" tworzącą się nad piersiami, podkleiłam boczny klin  grubszą włókniną rozprasowałam i jakoś to wygląda, ale płaszczyk mocno stracił na komforcie noszenia.... 
Po drugie - materiał - w zasadzie przez cały proces szycia robił co chce. Wełna była bardzo luźno tkana , więc wystarczyła chwila nieuwagi  i już zaczynała żyć własnym życiem: tam się naciągnęła, tam zahaczyła, gdzie indziej wysnuła... Dzięki temu w niektórych miejscach widać (np. na plecach), że splot nie idzie równiutko jak należy... Ale aby uchwycić ten błąd trzeba się porządnie wpatrzyć, więc w zasadzie zauważą to tylko wyjątkowo wnikliwi obserwatorzy życia codziennego - a jak wiemy - jest ich na ulicach coraz mniej;) 
Po trzecie, luźno tkana wełna narobiła mi sporo kłopotów na etapie dziurek .... Otóż moja maszyna - najprostszy, najzwyklejszy i jak dotąd niezawodny janome - posiada wyłącznie funkcję półautomatycznego obszywania dziurek. W zastosowanie tej metody do mojego materiału, nawet przy podklejonych włókniną przodach i odszyciach -  nie zdaje  egzaminu w ogóle, ponieważ  poszczególne nitki po prostu się wysnują ... Po kilku różnych  próbach opracowałam sposób z podłożonym  pod dziurkę najgrubszym  sztywnikiem z klejem. I dało radę, dziurka się pięknie trzymała, żadna nitka się  nie wysnuła. Niestety - o ile na próbkach ta metoda sprawdzała się bez zarzutu - na płaszczu moja maszyna zaczynała "pętelkować" niemiłosiernie, dając do zrozumienia, że ona na tym etapie po prostu wymięka. Zostałam więc skazana na robienia dziurek  "krytych". Oj, ileż one mi czasu, energii i cierpliwości zjadły , to ja już nie chcę nawet wspominać. Mankament dodatkowy jednak był taki, że musiałam je zrobić odrobinę dalej od brzegu, bo inaczej moja maszyna znów w sposób  brutalny komunikowała mi swoje stanowcze "NIE". 
problem dziurek udało mi się więc rozwiązać  pozytywnie. Jak widać na zdjęciach guzików wrzuciłam sporo, ale jest to wynikiem wyżej opisanych problemów, tj. małymi luzami  w biuście oraz rodzajem dziurek. 
A co o całości,  to  powiem jeszcze, że z płaszczyka jestem  średnio zadowolona, gdyż z wiekiem moja figura robi się bardziej "nietabelkowa", więc szycie z szablonu na ślepo powoli musi ustąpić pola bardziej twórczym technikom ...
Poza tym styczeń to dla mnie miesiąc wielkiej chandry, lada dzień osiągnę wiek z magiczną  trójką  na przedzie, i w zasadzie wszystko w koło - nawet ten płaszczyk - przypomina mi jak bardzo mi się to nie podoba ... 


A oto i bohater stycznia:  






 


32 komentarze:

  1. oj tam, marudzisz:D nie masz jeszcze siedemdziesięciu lat więc nie mogłaś się zmienić aż tak dramatycznie;) w takich momentach dodatkowe dołowanie się może przynosić swego rodzaju masochistyczną satysfakcję ale nie daj się, jak to Doda śpiewała;p tak jak mówisz, mało widać że coś jest nie tak, mi się płaszcz bardzo podoba. może wypranie wełny przed szyciem coś by dało? tego już się nie dowiemy:D stójka jest super, lubię stójki bo marznę strasznie w szyję. a z biustem jakoś może poradzisz, zacznij nosić cyce pod samą brodą:D trzymaj się ciepło i chandrze się nie dawaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eh wiem, wiem wiek to tylko cyferki, ale jak się miało 20 lat, to wszystko wydawało się takie proste ..:) na razie ćwiczę swój optymizm przed jutrzejszą "kumulacją" :P
      a co do płaszczyka - oczywiście wełna była dekatyzowana, raczej to kwestia jej grubego splotu ..., za to płaszczyk grzeje jak należy, dziś rano , wychodząc o 8.00 nawet nie poczułam tych -8 st. C :))))

      Usuń
  2. Płaszczyk świetny! Nie widać ŻADNYCH niedociągnięć! Tak jak Katya stójki uwielbiam (zresztą wszystko uwielbiam, co ciepło daje), więc za taki płaszczyk pociąć bym się dała :) a z taką zimową deprechą trzeba walczyć, za chwilę wiosna, piękne słoneczko i roślinki budzące się do życia :) sama siebie też tak pocieszam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) dziś płaszczyk był testowany w półgodz. marszu o 8.00 rano, i stwierdzam że grzeje jak należy więc wybaczam mu wszystkie te przykre chwile, które razem przeżyliśmy w ostatnich dniach, nawet te psikusy ze splotem nitek mu wybaczam :D :
      Oj, chyba największym plusem zimy jest to, że po niej przychodzi wiosna:)))

      Usuń
  3. Ja tez nie widze zadnych niedomagan w tym plaszczyku! I bynajmniej nie jest to wina starych szkiel kontaktowych ;)
    Nieustannie zazdroszcze umiejetnosci tym, ktorzy zabieraja sie za szycie plaszczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędów nie widać, bo jak stwierdził mój maż, albo tak dobrze zrobiłam zdjęcia, że ukryłam to owo, albo aż tak bardzo te zdjęcia spartoliłam... z całą pewnością zdjęcia nie oddają sedna problemu ... ale ważne, że tragedii w trzech aktach nie ma, i że płaszczyk sprawdza się w temperaturach mocno niekomfortowych :))

      Usuń
  4. Jak dla mnie jest przepiękny :) Niedociągnięć na pewno nikt nie zauważy tylko szkoda z tym cięciem francuskim, że się nie wpasowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też żałuję, ale tak to jest jak się pierwszy raz płaszcz z ociepliną szyje..

      Usuń
  5. NIe martw się Kochana, ja też kilka dni temu osiągnęłam magiczną 30 - stkę i wielkich zmian w swoim życiu nie zauważyłam ;-) A płaszyk bardzo fajnie się prezentuje, ja tam żadnych 'wad' w nim nie zauważam :-))

    POzdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo, ja też liczę po cichu, że jutro jakiś armagedon mnie nie dopadnie...:)) i samych wspaniałości życzę!! a wad w płaszczyku nie widać, bo to taka mała magia obiektywu:P

      Usuń
  6. Przestań, ja dopiero od trzydziestki przeżywam swoje najlepsze chwile:) A lada dzień licznik wskaże czwórkę z przodu... Ni cholery tego nie czuję;)
    Dla mnie szycie jest dziedziną ogromnie skomplikowaną, więc przed Twoim płaszczem, nawet z niedociągnięciami (wierzę Ci na słowo, bo sama nie dostrzegam) chylę czoła i gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łiiii, trójka z przodu. Wielkie mi mecyje! Ja zaraz będę miała 4 z frontu.
      I żeby nie lustro, to bym w to nie uwierzyła (mogę przybić piątkę ren-yi). A moja teściowa (która ma 76 lat) tak mówi do mnie "dziecko - jak się jest tak młodym jak ty, to jeszcze tyle życia ma się przed sobą". Tak więc punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :))))))


      A płaszczyk cacany i nie widać, że są jakieś niedoróbki, o których twierdzisz, że są :)))

      Usuń
    2. Oj, tak miło się wasze komentarze czyta:) normalnie chyba czas wypisać sobie gdzieś wielkimi literami nową mantrę: życie zaczyna się po trzydziestce :P
      A co do widoczności niedoróbek płaszczyka - to mój mąż wykazując się niesamowitymi pokładami taktu i empatii, stwierdził wczoraj że jak nigdy udało mi się w końcu osiągnąć efekt, kiedy zdjęcie prezentuje mój ciuszek lepiej niż wygląda to w rzeczywistości...

      Usuń
  7. Płaszczyka gratuluję, widziałam na Papavero:) Chciałabym zapytać, jaki rozmiar wybrałaś i jakie masz wymiary? Po zobaczeniu Twojej realizacji mam ochotę na uszycie go i takie informacje by mi się ogromnie przydał:)Tam jest aż 18 cm luzu.. Dawałaś grubą ocieplinę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję:) moje wymiary to: 90/69/92 a płaszczyk szyłam z rozmiaru 36. tych 18 cm luzu naprawdę nie odczułam, ale może dlatego że moja wełna jest mocno puchata. dodatkowo wcisnęłam ocieplinę. dodałam odrobinę w biuście na wykroju (jak zwykle i we wszystkim), ale przez późniejszą modyfikację ciecia francuskiego efektów większych z tego nie ma. Moje osobiste wrażenie po dzisiejszej wyprawie w tym płaszczyku jest takie, że jak na zimowe wdzianko z ociepliną powinien być odrobinę szerszy dołem -.. ale mogę się mylić, bo w szyciu płaszczy specem nie jestem..:).

      Usuń
    2. Dzięki:) A ta twoja ocieplina to taka pikówka? z jednej strony podszewka a z drugiej białe i przepikowane?

      Usuń
    3. dokładnie, to taka zwykła pikówka:)

      Usuń
    4. A da się pod ten płaszcz włożyć sweter jeszcze czy już za ciasno wtedy jest?

      Usuń
    5. hm... przy bardzo grubym swetrze to już troszkę ciasnawo.. ale żakiet i inne sweterki wchodzą gładko. W grubym swetrze, zwłaszcza takim dłuższym płaszczyk ciasnawy jest szczególnie w biodrach (a nie mam ich wyjątkowo szerokich) . No i można na przyszłość pomyśleć o szerszych rękawach, bo z wykrojów papaverowych wszystkie rękawy wychodzą wąskie, więc w takim płaszczyku z grubej wełny z ocipliną rękawy robią się mocno wypchane.

      Usuń
    6. Biorę się za ten płaszcz. Wykroiłam go wczoraj, z wełny bez szycia na próbę, modlę się żeby było ok :P Obniżyłam wysokość biustu o 1 cm, bo też zawsze mam z tym problem. Wybrałam rozm. 40. Bardzo mi pomogły Twoje wymiary przy tym wyborze :)

      Usuń
    7. cieszę się, że wskazówki się przydały:) trzymam kciuki, na pewno płaszczyk będzie super!!

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastyczny płaszcz, uwielbiam stójki więc tym bardziej mi się podoba:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za odwiedziny:) stójka to rzeczywiście świetna sprawa, sprawdziła się ostatnio rewelacyjne:)

      Usuń
  10. wow! chylę czoło na takie mistrzowskie wykonanie. Dla mnie rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, he, he mistrzowskie to ono raczej nie jest, ale nie ma co narzekać:)

      Usuń
  11. Kurde blogger mi nie wyświetla Twojego bloga, choc dodałam się do obserwatorów i dlatego przegapiłam pieny płaszcz!! jest śliczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też blogger czasem robi takie figle:)) a pochwałę przyjmuję, a jakże:))

      Usuń
  12. Namęczyłaś się, ale efekt jest świetny. 30-stką się nie martw przy 35-ciu jest gorzej hahaha 30 lat to piękny wiek. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, chyba tak to już będzie, że zanim się zdążę oswoić z trójką na przedzie, to czwórka zacznie się już przepychać na pierwszą linię:)

      Usuń
  13. Ale piekny, tylko szkoda że czarny . Gdyby był czerwony jeszcze bardziej bym go pokochała!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uwierzysz, ale to pierwszy mój czarny płaszcz w życiu !! Zawsze jakieś pstrokate miałam, więc z wiekiem przyszła mi ochota na odrobinę klasyki w szafie:))

      Usuń

Za każdy, nawet najmniejszy komentarz szalenie dziękuję:)