niedziela, 4 listopada 2012

Czas pomyka

Jakoś znów mam nastrój na wspominki... Zaczęło się od tego, że z rana z moją Mamusią ukochaną  oglądałyśmy stare zdjęcia rodzinne, takie jeszcze przedwojenne lub niewiele młodsze, na których wszyscy równo stoją w odświętnych ubraniach, wyprostowani, dumni z szeroko otwartymi oczami  i miną a'la  " tylko nie mrugaj - bo drugiego zdjęcia nie będzie". Uwielbiam ich magię - bo kiedyś to jedno zdjęcie - pozowane,  czasem sztywne i  nie zawsze idealne...   - musiało zapamiętać  bardzo wiele... dzieje całych pokoleń... 
Eh, jakiż  mój Dziadek był  przystojny!! 

Potem to już samo poleciało: bo pogoda niebrzydka, spacer nie zaszkodzi - zwłaszcza po mamusinym wikcie z dnia poprzedniego:) 
Więc spacerowałam długo, i nie mogłam uwierzyć jak moje dzieciństwo zaciera się pod wpływem nieubłaganych zmian, które przywlekł za sobą czas... Bo łąki i pola, po których biegałam będąc dziecięciem zmieniły się w gęste lasy odcięte od świata murem tarniny .... Grobla, na której w ukryciu wypaliłam pierwszego papierosa  została zrównana z ziemią... Zarośla w których chowaliśmy się  na wagarach wycięte pod plac zabaw... park wokół pałacu - niszczeje, zarasta i dziczeje. Pałac na szczęście stoi i ma się dobrze, ale jakoś charakteru  ubywa mu  z wiekiem...  
I tylko  nasze  boisko - miejsce lokalnych rozgrywek piłkarskich klasy "B", tudzież miejsce wakacyjnych spotkań lokalnej śmietanki z  baru nieopodal  -  nie zmieniło się w ogóle ..... ale to akurat dumy nikomu  nie przynosi ...    

Więc cykałam zdjęcia jak opętana, by zapamiętać... a gdy przyjdzie na to czas - by zdjęcie pamiętało... 















2 komentarze:

  1. :) zapewne takich pałacyków jest usianych po wioskach i mieścinach setki, ale mój lokalny patriotyzm nakazuje mi trąbić, że ten nasz młoszowski jest jedyny i wyjątkowy:)

    OdpowiedzUsuń

Za każdy, nawet najmniejszy komentarz szalenie dziękuję:)