Dziś miała być nowa torebka, co wyszła spod maszyny w godzinę duchów dnia wczorajszego... Ale torebka - nie zając - poczekać może...
Bo w tym momencie naszły mnie bardzo zaduszkowe klimaty - właśnie zawitałam w rodzinne progi, co nie zdarza się często z uwagi na dzielącą mnie odległość 360 km od miejsca mojego obecnego centrum życiowego... spoglądam przez okno i co widzę? A nowych sąsiadów remontujących świeżo kupiony dom pani Hani....
Pani Hania była niesamowitą kobietą... była - bo odeszła w tym roku na wiosnę... Przeżyła wojnę - co na pozór może wydawać się banalnym frazesem - ale bez prywatnego bohaterstwa takich ludzi jak Ona nie byłoby tego, co nas otacza. Miała cudowną młodość, przeżyła prawdziwą miłość, miała zabawnego psa Kajtka, męża Józia o iście stoickiej naturze, oraz tę zaskakującą dla mnie umiejętność przyjmowania życia takim, jakim ono jest.....
Pani Hania była też wyborną krawcową - do końca, bo nawet, kiedy jej ręce drżały i wzrok szwankował, jednym ruchem potrafiła odmienić całą kreację.
I w zasadzie kiedy szyję - to starą szkołą - jak Pani Hania... bo szpilki tylko sporadycznie, a podstawa do nitka, igła i fastryga, i materiał trzeba wyczuć, chwycić w garść, zobaczyć jak się wije, i na nic te dzisiejsze cuda maszynowe, a rękaw to najlepiej wygląda upięty "na żywo", a jeśli już podszewka - to tylko z ręczną robotą, a nie maszynowo - jak barbarzyńca ...
Ufff, to tyle wspominek...
To teraz pseudo-filcowa torebka nr 2 : zdjęcia będą dziś wyjątkowo kiepskie - bo zrobione na szybko, przed wyjściem, jako że torebka owa prezentem była. Kolejny prototyp- forma w pełni mnie zadowala, ale kilka szczegółów wymaga jeszcze dopracowania.
W pudle rzeczy niedokończonych czeka jeszcze jeden model z mojego pseudo filcowego nabytku- niestety kolejny raz przekonałam się, że doba dobie nie równa - bo jakoś ostatnia czmychnęła mi zdecydowanie za szybko... Efekt - niedokończona pseudo-filcowa torebka nr 3, która w zasadzie też miała stać się niebanalnym prezentem dla całkiem niebanalnej Osóbki:).
No cóż, Osóbka na prezent poczeka... do świąt :/
I takim sposobem wyczerpałam wszystkie zasoby sztywników wszelakich, nabytych całkowicie eksperymentalnie po nagłym przypływie chęci uszycia toreb kilku ... Przynajmniej jest pretekst, aby powłóczyć się po sklepach tekstylnych w celu uzupełnienia zapasów ... nie tylko sztywnikowych ;)
świena torebka uwielbiam takie filcowe :)
OdpowiedzUsuńi jeszcze ta podszewka czerwona mmmmmmm miodzio
Dziękuję:) torebka filc tylko udaje, ale to szczegół, z którego nie wszyscy muszą zdawać sobie sprawę:))) nowa właścicielka zadowolona:) a groszki z eTasiemki:D
UsuńRewelacyjna torebka!!! I w dodatku jest moja :D Monika.
OdpowiedzUsuń:) niech sprawuje się więc dobrze i wstydu mi nie przyniesie ;))
UsuńPrzepiękna!! Jak ja uwielbiam połączenie szarego koloru i czarnego skaju(?) Wygląda świetnie i aż zazdroszczę jej właścicielce :D
OdpowiedzUsuńDziękuję:)eko - skórka szyje się fatalnie (przynajmniej u mnie), ale warto się pomęczyć. cieszę się, że się podoba:D
OdpowiedzUsuń