piątek, 2 listopada 2012

Pseudo - filcowa torebka nr 2

Dziś miała być nowa torebka, co wyszła spod maszyny  w godzinę duchów dnia wczorajszego... Ale  torebka - nie zając - poczekać  może...

Bo w tym momencie naszły mnie bardzo zaduszkowe klimaty - właśnie zawitałam w rodzinne progi,  co nie zdarza się często z uwagi na dzielącą mnie odległość 360 km od miejsca mojego obecnego  centrum życiowego... spoglądam przez okno i co widzę?  A  nowych sąsiadów remontujących świeżo kupiony dom pani Hani....
Pani Hania była niesamowitą kobietą... była - bo odeszła w tym roku  na wiosnę... Przeżyła wojnę  - co na pozór może wydawać  się banalnym frazesem  - ale bez prywatnego bohaterstwa takich ludzi jak Ona nie byłoby tego, co nas otacza. Miała cudowną młodość,  przeżyła prawdziwą miłość, miała zabawnego psa Kajtka, męża Józia o iście stoickiej naturze,  oraz tę zaskakującą  dla mnie umiejętność przyjmowania życia takim, jakim ono jest..... 

Pani Hania była też wyborną  krawcową - do końca, bo nawet, kiedy jej ręce drżały i wzrok szwankował, jednym ruchem potrafiła odmienić całą kreację.

I  w  zasadzie kiedy szyję - to starą szkołą - jak Pani Hania...  bo szpilki tylko sporadycznie, a podstawa do nitka, igła  i fastryga, i materiał trzeba wyczuć,  chwycić  w garść, zobaczyć jak się wije,  i  na nic te dzisiejsze cuda maszynowe, a rękaw to najlepiej wygląda upięty  "na żywo", a jeśli już podszewka - to tylko z ręczną  robotą, a nie maszynowo - jak barbarzyńca ... 
Ufff, to tyle wspominek... 

To teraz  pseudo-filcowa torebka nr 2 : zdjęcia będą dziś  wyjątkowo kiepskie - bo zrobione na szybko, przed wyjściem, jako że torebka owa prezentem była. Kolejny prototyp- forma w pełni mnie zadowala, ale kilka szczegółów wymaga jeszcze dopracowania. 






W pudle rzeczy niedokończonych czeka jeszcze jeden model z mojego pseudo filcowego nabytku-  niestety kolejny raz przekonałam się,  że doba dobie nie równa - bo jakoś ostatnia czmychnęła mi zdecydowanie za szybko... Efekt - niedokończona  pseudo-filcowa torebka nr 3, która w zasadzie też miała stać  się    niebanalnym prezentem dla całkiem niebanalnej Osóbki:). 
 No cóż, Osóbka na prezent poczeka... do świąt :/ 

I takim sposobem wyczerpałam wszystkie zasoby sztywników wszelakich, nabytych całkowicie eksperymentalnie po nagłym przypływie chęci uszycia toreb kilku ... Przynajmniej jest pretekst, aby powłóczyć się  po sklepach tekstylnych w celu uzupełnienia zapasów ... nie tylko sztywnikowych  ;)

6 komentarzy:

  1. świena torebka uwielbiam takie filcowe :)
    i jeszcze ta podszewka czerwona mmmmmmm miodzio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) torebka filc tylko udaje, ale to szczegół, z którego nie wszyscy muszą zdawać sobie sprawę:))) nowa właścicielka zadowolona:) a groszki z eTasiemki:D

      Usuń
  2. Rewelacyjna torebka!!! I w dodatku jest moja :D Monika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) niech sprawuje się więc dobrze i wstydu mi nie przyniesie ;))

      Usuń
  3. Przepiękna!! Jak ja uwielbiam połączenie szarego koloru i czarnego skaju(?) Wygląda świetnie i aż zazdroszczę jej właścicielce :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję:)eko - skórka szyje się fatalnie (przynajmniej u mnie), ale warto się pomęczyć. cieszę się, że się podoba:D

    OdpowiedzUsuń

Za każdy, nawet najmniejszy komentarz szalenie dziękuję:)