sobota, 17 listopada 2012

Jazzzzzzzowo :)

Początek weekendu rozpoczął się bardzo jazzzzowo - ku mojej ogromnej radości :) Piątkowy wieczór spędziłam na kameralnym koncercie w ramach lubelskich Zaduszek jazzowych. Muszę przyznać, że  ubolewam strasznie nad tym, iż lubelska scena jazzowa wolno toczy się po równi pochyłej, bardzo  wolno - ale mimo to cały czas ruchem jednostajnie przyspieszonym... Dlatego te namiastki projektów wyłapuję i kosztuję ile się da. 
Jazzowe Zaduszki rozpoczęły się w czwartek - niestety pierwszy  koncert był poza moim zasięgiem :/. Ale już w piątek  zdeterminowana biegłam w ten mroźny wieczór, by zdążyć na koncert Quartetu Adama Bałdycha. Wrażenia ogólnie pozytywne: koncerty odbywają się w bardzo kameralnej sali, co pozwala stworzyć  atmosferę   pewnej wrażliwości i  intymności - moim zdaniem bardzo pożądanej przy tego typu muzyce... Co do samej muzyki  - subiektywnie stwierdzam, że słuchało  się tych utworów nawet   przyjemnie, ale jakoś wszystko to gdzieś już było, gdzieś się słyszało... za dużo w tej muzyce cieni innych, nie porywało, nie zaskakiwało... Jak dla mnie na pewno nie są to utwory na płytę, którą odsłucham setki razy, aż do zdarcia, i jeszcze będzie mi mało... No, ale taką  kwalifikację dostaje niewielu:))
Z całą pewnością na odbiór wpłynęła moja fatalna "miejscówka" - nie dość, że  obstawiałam dalekie (jak na te małą salkę) tyły, to jeszcze przy tzw. "ciągu pieszych"... No trudno, jutro  i pojutrze przyjmę  lepszą strategię :) 
Trochę tylko mi żal, że impreza zbiegła się z .... Zaduszkami filmowymi ... Szkoda, bo kilka filmów to prawdziwe perełki do obejrzenia na dużym ekranie, np. "Przedział morderców", "Odmienne stany świadomości", "39 stopni"... 

Jak już przy muzyce jesteśmy zasłuchuję się obecnie w płycie, która co prawda  ma już kilka lat, ale jakoś bokiem ją omijałam ze względu na wrodzony uraz do projektów typu "the best of":
Chodzi o jubileuszową płytę  VooVoo - "21"


Płyta zawiera głównie utwory VooVoo już znane, ale w zupełnie nowej "skórce" . I muszę powiedzieć, że te aranżacje są "arcy" do potęgi!! Jestem zahipnotyzowana!  Dodatkowo gościnnie Tomasz Stańko na trąbce gdzieniegdzie  pomyka, więc smaczków przeróżnych na tej płycie jest naprawdę wiele!

A jeśli chodzi o manualne podboje - to w tym tygodniu sukcesów nie było. Dziergają  się od nowa "razem - wiczki", obecnie pierwsza wiczka jest już na finiszu. Moja robótka już się nie "wykręca", ale z uwagi na to, że musiałam nauczyć się robić  zupełnie inaczej oczka, wszystko idzie bardzo wolniutko...  I wizualnie nie powala, bo tu i ówdzie cały czas wkrada mi się stare, "przekręcone" oczko... Ale czekam na efekt końcowy :)
 Naszkicowałam też kilka projektów międzyczasie torebek, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jakieś plany weekendowe są,  ale jazzowe Zaduszki mają pierwszeństwo, więc zobaczymy jaki będzie bilans:) 

Tymczasem, mam nadzieję, że śnią się Wam właśnie same aniołki  - z gołymi pupciami oczywiście :P

8 komentarzy:

  1. Dobrze, że to przekręcone oczka jednak okazały się winne temu przekręcaniu się robótki. A że powoli, zawsze tak jest, kiedy się człowiek uczy nowego sposobu robienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem cały czas pełna podziwu dla Ciebie za tak trafną diagnozę:) Nawijanie nitki też podejrzałam u Ciebie na blogu - rewelacyjny sposób!!
      sama jestem ciekawa jak mój debiut na pięć drutów wyjdzie:). A z techniką dziergania zawsze miałam problemy, bo ja leworęcznym stworzeniem jestem, a moja Mamusia ukochana, która podstawy mi wpajała , wszystko na prawą rękę dziergała:) i ja z tych lekcji zrobiłam taki mix, że do dziś się zastanawiam jak w ogóle można było coś w ten sposób udziergać:)

      Usuń
    2. Oj, to rzeczywiście! Leworęczne osoby miewają straszne problemy, bo są uczone, jak praworęczne, a ich całe jestestwo próbuje robić inaczej. Ale im więcej będziesz robić, tym szybciej wypracujesz sobie własne techniki i będzie coraz przyjemniej :)

      Usuń
  2. A u nas w Bielsku-Białej zadymka jazzowa ;) nie bywam bo to nie mój typ muzyczny ale ze sprawdzonych źródeł wiem, że jest to kapitalna impreza, której renoma z roku na rok rośnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo zadymka to całkiem spora impreza! no ale sprawdza się zasada: jaki sponsor takie gwiazdy:) Nigdy nie byłam, ale słyszałam co nieco w radiowej Trójce:)

      Usuń
  3. Same gwiazdy przyjechały. Kolega jest fotografem zadymkowym to czasem jak ogladam jego zdjęcia na facebookowym profilu to naprawdę - aż miło popatrzeć na tych pozytywnie zakręconych ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie byłam na koncercie nigdy :D Czekam na efekt końcowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eh, pierwsza wiczka już za mną, teraz drugą biorę w obroty, ależ to mozolnie idzie... a koncertami to za młodu przesiąkłam, i tak już mi zostało :))

      Usuń

Za każdy, nawet najmniejszy komentarz szalenie dziękuję:)