piątek, 19 października 2012

Weekend spraw niedokończonych

Pałętają mi się tu i ówdzie tkaniny w różnym stopniu zaawansowania technologicznego: od takich, co tylko zostały pocięte na kawałki i koncept gdzieś uciekł,  po takie, którym w zasadzie  tylko podłożenia brakuje, lecz przekonania nie mam, czy to jest właśnie to, o co chodziło.... Bo przecież jak podłożę,  to pewnie zacznę w tym chodzić, a jak zacznę chodzić i mi się odwidzi, to już tego nie poprawię - bo przeróbek rzeczy skończonych nie znoszę, a co za tym idzie - nie praktykuję, no a jak mi się odwidzi - to przestanę nosić - i powstanie pytanie: po co to całe szycie było??? No oczywiście dla praktyki, bo ćwiczyć trzeba, a jakże, ale dobrze wiemy, że w tej zabawie nie o "szycie samo w sobie"  tylko chodzi, bo przecież nie samym szyciem  człek żyje !! ;)

Tak więc powstało pudło spraw niedokończonych, które zapełnia się  o wiele za szybko,  i nadchodzi ten  czas, kiedy wypada coś z tym pudłem zrobić ... Myśl pierwsza: załatwić większe pudło ??? Rozwiązanie kuszące, ale połowiczne....  Poza tym czuję w sobie moc, by zmierzyć się twarzą  twarz z tym wyzwaniem i  plan na weekend  mam  taki: 
1. odgrzebać projekty  odłożone na "lepsze czasy" (zrobione);
2.  dokonać selekcji  (łatwo nie było, ale mogę z dumą  uznać ten etap za zakończony);
3. szyć, szyć, szyć ... aż powstanie z tego coś zdatnego  do noszenia.

W konkursie wystartowało wiele kandydatek, ale nagrodę główną - szycie do końca, w  ostateczności - do kosza- wylosowały:
1. sukienka pepitkowa - ma największe szanse ukończenia;
2. sukienka malinowa - oj, tu będzie się działo ...
3. pomarańczowy jesienny płaszczyk - mam kilka pomysłów co z nim zrobić, jesień mamy piękną, więc warto powalczyć:)
4. spodnie  - wywołują u mnie bardzo ambiwalentne uczucia, więc ciężko przewidzieć, jak skończą;
5. żakiet, o którym mowa  tutaj - z racji publikacji jego zdjęć w fazie "produkcyjnej" będzie miał pierwszeństwo.

A całość prezentuje się obecnie  tak:





I tak patrzę na  mój plan ambitny, i jestem z niego dumna,  i tylko mam nadzieję, że  tej mocy, co ją z rana dziś poczułam,  starczy przynajmniej  na  kilka weekendów... 

1 komentarz:

  1. To ja liczę na to, że ambitny plan uda Ci się wprowadzić w życie i już niedługo będziemy oglądać nowe Twoje dzieła :) Czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń

Za każdy, nawet najmniejszy komentarz szalenie dziękuję:)