W pierwszych dniach sierpnia udało nam się złapać kilka ostatnich prawdziwie letnich dni na magicznym Roztoczu. W takim miejscu mózg na prawdę potrafi odpocząć. Cisza, szum lasów, zapach letniego powietrza oplecionego słońcem i zapachem zielonej trawy...
Trasy rowerowe przynajmniej te wokół Zwierzyńca, odrobinę mnie rozczarowały. W zasadzie większość szlaków prowadzi zwykłymi drogami, mniej lub bardziej uczęszczanymi. Mimo to, na niektórych odcinkach i tak trzeba było zdrowo " popedołować" :) Dużo lepiej wypadły ścieżki piesze - można się zapuścić w roztoczańską "dzicz" i zaznać prawdziwej leśnej ciszy, której chwilami nie przerywał nawet szum drzew.
A wieczorami wylegiwaliśmy się na leżakach przed browarem Zwierzynieckim popijając lokalny trunek, i oglądając filmy w ramach Letniej Akademii Filmowej. Impreza ta była wprawdzie czystym zbiegiem okoliczności, ale muszę przyznać, że dobór filmów bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Być może w przyszłym roku dołączymy do grona jej stałych bywalców :).
I, uwaga! Nie było komarów!! Chyba w trosce o turystów przedsięwzięto niezbędne środki w celu odkomarzenia okolicy, bo inaczej ciężko mi sobie wyobrazić normalne funkcjonowanie popołudniami i wieczorami w otoczeniu tych stawów, łąk i bagien...
I, uwaga! Nie było komarów!! Chyba w trosce o turystów przedsięwzięto niezbędne środki w celu odkomarzenia okolicy, bo inaczej ciężko mi sobie wyobrazić normalne funkcjonowanie popołudniami i wieczorami w otoczeniu tych stawów, łąk i bagien...
Na koniec zahaczyliśmy o Zamość - stare miasto od czasu ostatniej mojej wizyty wypiękniało jeszcze bardziej i nabrało niesamowitego klimatu.
Być może to ten urok roztocza, a być może fakt, że z pozytywnym nastawieniem człowiek potrafi wszędzie znaleźć odrobinę miejsca dla siebie, ale ważne, że ilość wytworzonych przez te kilka dni endorfin trzyma mnie aż do dziś:)
Być może to ten urok roztocza, a być może fakt, że z pozytywnym nastawieniem człowiek potrafi wszędzie znaleźć odrobinę miejsca dla siebie, ale ważne, że ilość wytworzonych przez te kilka dni endorfin trzyma mnie aż do dziś:)
Moje okolice :-) cieszę się ze Ci się podobało.
OdpowiedzUsuńOj to pięknie tam u Ciebie!! Aż wstyd się przyznać, ale mieszkam na Lubelszczyźnie od ... 11 lat (!) a na Roztoczu rekreacyjnie byłam pierwszy raz...
UsuńJa też jestem tu od jakichś 11 lat (pod Roztoczem w zasadzie), ale znam, lubię i często bywam :)
Usuńniezwykle piękne miejsca
OdpowiedzUsuńW Roztoczu się zakochałam :-))))). Nigdzie nie widziałam tak pięknej przyrody, zieleni, moich ukochanych buków i tylu kolorów. To magiczne miejsce, do którego tak jak Ty, mam nadzieję często wracać. Piękne kadry, z sentymentem na nie patrzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, El clavel
Na ostatnie zdjęcie zaniemówiłam, ale kadr, CUDO:)
OdpowiedzUsuńNa Roztoczu byłam raz na wycieczce rowerowej i koniecznie muszę to powtórzyć, piękne miejsce.
he he, ostatni kadr to przy wcinaniu pizzy powstał:) taką miejscówkę mieliśmy:)
UsuńWspaniałe zdjęcia...
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia i magiczne miejsce
OdpowiedzUsuńMoje rodzinne strony, a do Zamościa wpadamy do zoo i na lody :-)
OdpowiedzUsuńSuper napisane.
OdpowiedzUsuń