A dodając parę słów wyjaśnień , to powodów mojej absencji jest kilka:
Pomijając najbardziej prozaiczne kwestie, które ogólnie można wpakować do jednego wora pod ,nazwą "lenistwo", to jakoś nie bardzo mam ochotę szyć ostatnio... Rzecz w tym, że przybyło mi ciałka tu i ówdzie, i jakoś nie potrafię tego faktu wizualizować i przetworzyć na rzeczy szyte... Postanowiłam więc popracować nad zaakceptowaniem tej nowej rzeczywistości wraz z wszelkimi tego dobrodziejstwiami, i na ten czas zarzucić prace maszynowe, bo jak tak dalej pójdzie, połowa moich zapasów materiałowych zakończy swój żywot jako mocno przyciasny element garderoby na lepsze czasy, które prawdopodobnie nigdy nie nadejdą...
I tak bym trwała w marazmie szyciowym, gdyby nie fakt, że coraz trudniej stoczyć mi jest poranną walkę o to, co dziś na siebie włożyć, aby nie wyglądało to jakby zostało właśnie podebrane z szafy młodszej siostry...
Przede wszystkim jednak ostatnio koncentruję się na mej szeroko rozumianej karierze - jakoś ogarnęło mnie wrażenie, że stoję w miejscu i zaczynam tracić z oczu tę ścieżynę, którą kiedyś sobie wytyczyłam.... Tak więc narzuciłam kilka rygorów, wyznaczyłam kilka nowych celów, w konsekwencji czego w tygodniu poświęcam swój wolny czas głównie na "samokształcenie" i starcza mi zazwyczaj odrobinę czasu tylko na to, aby podglądnąć co się u Was dzieje. A weekendy uciekają mi coraz szybciej, korzystam ostatnio ze słońca i pogody, aby złapać namiastkę wakacji, których w tym roku nie planujemy.
Ale w końcu się jakoś wygrzebię, wysunę choć kawałek noska z blogowego niebytu, i to (mam taką nadzieję) w czterech odsłonach:
1. Jersey w kilku odsłonach;
2. Szycie zaoczne cz. 2;
3. Koralikowe szaleństwo;
4. Nurkowanie w pastelach.
Do zobaczenia!
O tak, nadmiary ciała potrafią dać w kość. To chyba jeden z powodów dla których i ja tkwię w niebycie:)
OdpowiedzUsuńOj, ja też wyznaczyłam sobie rygory, a właściwie jeden - zero słodyczy przez sierpień:) Jednym z powodów były właśnie przyrosty, a ja strasznie lubię swoje ubrania i wcale nie uśmiecha mi się ich wymieniać;)
OdpowiedzUsuńNo i też wakacji mi brak w tym roku więc korzystam popołudniami ile mogę, choć mogę niewiele, bo gorąco straszne.
Czekam z ciekawością na zapowiadane odsłony:)
Choć trzymam kciuki, by Twoje gubienie kilogramów dało oszałamiający efekt, to sama wychodzę z założenia, że skoro mogę sobie uszyć coś w większym rozmiarze to nie ma sensu katować się dietami. Przecież jedzenie jest takie dobre :))))
OdpowiedzUsuń