Kupiłam przed świętami w przypływie zimowych emocji jeden motek włóczki YarnArt Everest Fine. Motek jest 200 g, więc wyobrażałam sobie, że zrobię z niego ło ho, ho... nie wiadomo co. W dzierganiu jestem bardzo początkująca, więc moja widza na ten temat i umiejętności mocno mnie ograniczają. I po przyjściu do domu zaczęłam dumać, jakie licho mnie podkusiło właśnie na tę włóczkę (od razu widać że będzie się mechacić), na dodatek w melanżu i w odcieniach ciemno ponurych granatów i zieleni.... No ale nic, motek jest, trzeba go wyrobić. Zrobiłam kilka próbek prostych wzorów, bo taki melanż raczej nie pasował mi na wymyślne kombinacje, ale żadna próbka nie wzbudziła we mnie większych ochów i achów. Postanowiłam więc przemęczyć z tego motka prostą chustę enrelacową. Oczywiście w życiu nie entrelacowałam, więc pierwszy dzień poszedł na rozgryzanie jak okiełznać te kwadraciki i trójkąciki. Okazało się to całkiem przystępne nawet dla takiego amatora jak ja, a jeszcze z filmikami Intensywnie Kreatywnej, to już w ogóle bułka z masłem. I tak się rozkręciłam z tymi kwadracikami, że po dwóch tygodniach miałam wydziergany cały motek, a chusta dopiero w połowie .... Oczywiście pamiętałam, że z mojej wrodzonej przekory musiałam wybrać jeden jedyny kolor, którego został tylko jeden motek (aż się Pan w sklepie dziwił, czy na pewno ten chcę ), w innych pasmanteriach lubelskich takiej włóczki też nie uświadczysz, więc o dokupieniu nie było mowy. Pozostaje jeszcze internet - pogrzebałam i znalazłam jeden jedyny sklep który posiadał w asortymencie prawie identyczny kolor. No ale czy to na pewno ten?? Bo fotki fotkami, wiadomo - photoshop nasz przyjaciel a nie wróg, ale rzeczywistość przez to nie raz bywała zaskakująca. Bo oczywiście ja, niedoświadczona dziewiarka - amatorka, metkę z nr koloru wywaliłam do kosza zanim znalazłam początek nitki, więc pewności nie było ...
Wybrałam więc wyjście trzecie - czyli prucie, prucie, prucie ...
Ochota na dalsze dzierganie we mnie ostygła, więc do drugiego podejścia zabrałam się grubo po nowym roku. Zainspirowana szalikiem upatrzonym u Dehaef zapisałam się nawet do grupy na fb i dziergałam. No i wydziergałam! Uff! I pruć już nie będę, choć może i należałoby... Bo wzór choć nieskomplikowany, to i tak mi dał trochę do myślenia. No bo jak to oczko dodawać?? i czy już w pierwszym, czy dopiero w drugim?? A potem te dwa oczka razem -w każdym trójkącie tak samo?? bo jak tak - to mi się średnio podoba, a kolejny raz pruć nie będę... Więc odkrycie- mogę za drugim trójkątem te dwa oczka przerabiać "na lewo", wtedy te wszystkie łańcuszki powstające przy przerabianiu dwóch razem wychodzą na jednej stronie:). Tylko ten pierwszy jest jeszcze inaczej, ale powiedziałam- pruć nie będę i już.
Szalik ma boski kolor, nie dziwię się, że Cię skusił. Pierwsze koty za płoty. Teraz masz już wprawę w entralakach, więc następna chusta będzie bez prucia i pójdzie jak z płatka!
OdpowiedzUsuńDzięki:) Kolor na początku też mi się podobał, potem już coraz mniej... a entrelakowanie marzy mi się obecnie na poduszkach:D
UsuńO jaaa.. kolor obłędny :-) I mówisz, że jesteś początkująca? I takie równiutkie oczka robisz? No to szacuneczek. Moje oczka w podstawówce (wtedy ostatnio trzymałam druty w ręce) były każde inne - taka awangarda ;-) A te trójkąty to na przemiennie wklęsły - wypukły czy jak? Bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńDzięki:) oczka aż tak równiutkie nie są - to raczej iluzja włóczki melanżowej ... zwykłego dżerseju raczej prędko nie zrobię, bo każdy rząd będzie inaczej wyglądał :P a wzór jest bardzo prosty - zwykły ścieg francuski (chyba tak on się nazywa) czyli w każdym rzędzie same prawe. cały opis wykonania można znaleźć tutaj: https://www.facebook.com/groups/336812686522164/
UsuńMoim zdaniem szalik wyszedł bardzo fajnie, kolory jak najbardziej mi się podobają, a przez ten trójkątny motyw melanż ciekawie się prezentuje. Robótka jak najbardziej udana, może dzięki niej złapiesz drutowego bakcyla:-)
OdpowiedzUsuńOj, do bakcyla to jeszcze mi daleko ... na razie ćwiczę proste formy, ale marzy mi się na drutach coś zupełnie objechanego:))) Najpierw jednak muszę sprawdzić, czy chęci mi zbyt szybko nie opadną po szalikach, czapkach i innych drobnych rzeczach...
UsuńUdzierg świetny, ja się na ten wzór nie odważyłam a bardzo mi się podobał :) Wydawał mi się zbyt skomplikowany mimo tego że druty w miarę mam opanowane. Piękny kolor!!!
OdpowiedzUsuńKasiu, wzór według mnie należy do tych prostszych, więc biorąc pod uwagę Twoje dotychczasowe udziergi, na pewno Byś sobie z nim poradziła:) poza tym jest grupa na fb dziergająca ten szalik, więc zawsze Masz pod ręką wsparcie techniczne:)
UsuńPrzepiękny szalik zrobiłaś! Ja przeraziłam się wzoru i dlatego nie zrobiłam takiego. Co do kupowania włóczek - ja mam odwrotnie - kupuję zazwyczaj więcej, żeby nie brakło i to też ma swoje złe strony, bo zostają mi potem motki, z którymi nie wiem, co zrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia
Dziękuję:) wzór nie jest taki straszny, raczej z tych "do rozgryzienia". a z kupowaniem włóczki to chyba Twój sposób jest mądrzejszy... ale jak się ma na swym koncie udziergane tylko: para rękawiczek, komin i czapka, to takie wpadki jak moja z ilością kupionej włóczki przyjmuje się raczej z pokorą :)
Usuńsuper efekt! przepiękny :)
OdpowiedzUsuńzazdroszcze umiejetnosci, bo naprawde pieknie to wyglada
OdpowiedzUsuń