Mój super ambitny plan na starcie został poddany
korekcie. Żakiet z płachty namiotowej musiał ustąpić
pierwszeństwa zaraz po niespodziewanym incydencie z kawą, która
to z przyczyn do chwili obecnej dla mnie niezrozumiałych wylądowała
na podszewce, co miała właśnie zostać skrojona do owego
żakietu.
W wyniku tego incydentu liderem rankingu
weekendowych prac niedokończanych stała się sukienka w pepitkę.
Sukienkę szyłam dawno temu, i od początku
współpraca ta szła bardzo opornie. Zaczęło się od wykroju z
burdy, który w zasadzie rozrysowałam od początku, łącznie ze
zmianą położenia linii cięcia frakowego. Potem było już tylko
gorzej, bo po zmianach konstrukcyjnych ciężko mi było nanieść je
na skrojone części w ten sposób, aby kratka jako - tako
grała. A na koniec wymyśliłam obszycie dekoltu listwą z
dość grubej bawełny i wszycie metalowego zamka z przodu, co totalnie pogrążyło
projekt, bo zamek - a jakże - wszyłam krzywiuteńko jak
nigdy, a wszelkie próby poprawek, przy totalnie snującej się
tkaninie, zakończyły się katastrofą... Więc i sukienka
odstawiona została na lepsze czasy...
Obecnie w miejsce źle wszytego zamka skroiłam
wstawkę, która również dała mi nieźle popalić!! Już dawno nie
prułam jednego elementu tyle razy, z tym że za tym podejściem,
troszkę rozumku przybyło i obkleiłam wszystko dokładnie taśmą
flizelinową. Nie jest niestety idealnie, ale po tych
przejściach wydaje mi się, że lepiej już nie będzie!
Na koniec męczyłam się okrutnie z listwą
dekoltu, która też płatała sporo figli, przez co prucia
było niemiłosiernie dużo. Na dodatek do akcji wkroczył tytułowy
klucz francuski, bo bateria nad wanną też zaczęła
się buntować i serwowała tylko zimną wodę. A że do morsów nie
należę, i wyznaję zasadę, że brak ciepłej wody zdzierżę
wszędzie, tylko nie w łazience, chwyciłam dziarsko za
klucz francuski, nie pozwalając się memu mężowi wykazać w tej
kwestii.
Sytuacja została opanowana - sprawcą
zamieszania był zawór, który okazał się po prostu za długi
(zawsze myślałam, że takie rzeczy są ustandaryzowane!), a i
sukienkę udało mi się jakoś doprowadzić do stanu takiego:
Na Toli dekolt wydaje się odstawać, ale już dawno
odkryłam, że Tola karczycho ma inaczej zbudowane niż moje, poza tym
rozmiar biustu ma również ustandaryzowany, czego nie można
powiedzieć o moim ...
Teraz na tapecie są spodnie, co wywołują
ambiwalentne uczucia - w tej kwestii, póki co, nic się jeszcze nie
zmieniło .....
c.d.n.
Bardzo ładna ta sukienka! Klasyczna, elegancka... bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPS. Jak możesz to wyłącz weryfikację obrazkową w komentarzach, spam i tak nie przechodzi ;)
Dzięki za odwiedziny, cieszę się, że się podoba:)
Usuńa co do weryfikacji obrazkowej w komentarzach - przeleciałam po opcjach bloggera i ...pisze, że mam włączoną... więc może nie o to chodzi...:/. poszperam jeszcze, ale dodatkowe tropy będą mile widziane:)
Och jaka cudna, piękny deseń.
OdpowiedzUsuńweryfikacja jednak niewyłączona , trzeba w ustawieniach ->posty i komentarze -> włącz weryfikację obrazkową ustawić na "nie". pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:) do mnie to jak do cielęcia w tych sprawach trzeba pisać:) załatwione, dzięki :)
UsuńJuż gdzieś podziwiałam tą sukienkę chyba na Burda.pl no super, super jest:) zapraszam do mnie po wyróżnienie ignacynka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPiękna,elegancka...marzenie ,moje ,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo! świetnie się takie kiecki w zimie sprawdzają:))
OdpowiedzUsuń