Pałętają mi się tu i ówdzie tkaniny w różnym stopniu zaawansowania technologicznego: od takich, co tylko zostały pocięte na kawałki i koncept gdzieś uciekł, po takie, którym w zasadzie tylko podłożenia brakuje, lecz przekonania nie mam, czy to jest właśnie to, o co chodziło.... Bo przecież jak podłożę, to pewnie zacznę w tym chodzić, a jak zacznę chodzić i mi się odwidzi, to już tego nie poprawię - bo przeróbek rzeczy skończonych nie znoszę, a co za tym idzie - nie praktykuję, no a jak mi się odwidzi - to przestanę nosić - i powstanie pytanie: po co to całe szycie było??? No oczywiście dla praktyki, bo ćwiczyć trzeba, a jakże, ale dobrze wiemy, że w tej zabawie nie o "szycie samo w sobie" tylko chodzi, bo przecież nie samym szyciem człek żyje !! ;)
Tak więc powstało pudło spraw niedokończonych, które zapełnia się o wiele za szybko, i nadchodzi ten czas, kiedy wypada coś z tym pudłem zrobić ... Myśl pierwsza: załatwić większe pudło ??? Rozwiązanie kuszące, ale połowiczne.... Poza tym czuję w sobie moc, by zmierzyć się twarzą twarz z tym wyzwaniem i plan na weekend mam taki:
1. odgrzebać projekty odłożone na "lepsze czasy" (zrobione);
2. dokonać selekcji (łatwo nie było, ale mogę z dumą uznać ten etap za zakończony);
3. szyć, szyć, szyć ... aż powstanie z tego coś zdatnego do noszenia.
W konkursie wystartowało wiele kandydatek, ale nagrodę główną - szycie do końca, w ostateczności - do kosza- wylosowały:
1. sukienka pepitkowa - ma największe szanse ukończenia;
2. sukienka malinowa - oj, tu będzie się działo ...
3. pomarańczowy jesienny płaszczyk - mam kilka pomysłów co z nim zrobić, jesień mamy piękną, więc warto powalczyć:)
4. spodnie - wywołują u mnie bardzo ambiwalentne uczucia, więc ciężko przewidzieć, jak skończą;
5. żakiet, o którym mowa tutaj - z racji publikacji jego zdjęć w fazie "produkcyjnej" będzie miał pierwszeństwo.
A całość prezentuje się obecnie tak:
I tak patrzę na mój plan ambitny, i jestem z niego dumna, i tylko mam nadzieję, że tej mocy, co ją z rana dziś poczułam, starczy przynajmniej na kilka weekendów...
To ja liczę na to, że ambitny plan uda Ci się wprowadzić w życie i już niedługo będziemy oglądać nowe Twoje dzieła :) Czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuń